sobota, 6 sierpnia 2016

Wakacje z duchami (1962)

Kilka lat wstrzymywałem się z podjęciem ponownej lektury tej książki. Czekałem, aż poczuję prawdziwie wakacyjną atmosferę. Wakacyjną, a nie urlopową, jeśli wiecie, co mam na myśli. Nie doczekałem się. Mijały kolejne lipce, kolejne sierpnie, a ja wciąż odkładałem lekturę Wakacji z duchami na następny rok. Trudno - pomyślałem sobie wreszcie podczas urlopu 4 lata temu. Nie ma na co czekać. I w ten oto sposób wraz z Paragonem, Mandżaro i Perełką po raz kolejny pojechałem na wakacje.

Punktem wyjściowym fabuły są duchy straszące na zamku w miejscowości, do której udała się trójka wyżej wymienionych przyjaciół. Choć tak właściwie nieco wcześniej chłopcy formują Klub Młodych Detektywów, zaś duchy są dla bohaterów pierwszą zagadką do rozwiązania. Na trop prawdziwej natury zjaw pierwszy wpada Paragon i to dosłownie, potykając się o wystający z ziemi przewód i spotykając groźnie wyglądającego brodacza. Ale duchy to tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, gdyż w miejscowości wkrótce pojawi się galeria ciekawych postaci. Jest więc dziwaczny właściciel "przedpotopowego" pojazdu (czyżby inspiracja dla Nienackiego?), zwany przez chłopców Marsjaninem, a który gdzieś nagle znika. Jest węszący w okolicy zamku Malarz, do którego wkrótce dołączą równie podejrzani Srebrna i Tyrolczyk. Jest wreszcie pojawiający się w najmniej spodziewanych momentach Tajemniczy. Czy ktokolwiek z nich jest prawdziwym przestępcą, czy tylko chłopcy dają się ponieść swej wyobraźni?

Chociaż głównych bohaterów poznaliśmy we wcześniejszej powieści Bahdaja, Do przerwy 0:1, nietrudno odnieść wrażenie, iż Wakacje z duchami nie mają z tą pozycją zbyt wiele wspólnego. I nie chodzi tu tylko o sportową tematykę tamtej książki. Nade wszystko była ona bardziej poważna, miejscami nawet smutna. Z kolei w Wakacjach z duchami autor postawił przede wszystkim na kryminalną intrygę i dobrą zabawę. Tak jakby Bahdaj-pedagog, tak często dający o sobie znać w swoich powieściach, również pojechał na wakacje. I dobrze, gdyż tylko przydało to książce lekkości. Autor po brzegi wypchał ją interesującą fabułą, w której wydarzenia następują jedne po drugich i nie ma absolutnie żadnego miejsca na nudę. Tym bardziej, iż Bahdaj wplótł w akcję sceny humorystyczne, chociażby te z nieco głupawą i zabobonną panią Trociową. I nawet jeśli po latach kryminalna intryga sprawia wrażenie dosyć przejrzystej i oczywistej, nieszczególnie psuje to przyjemność lektury, lecz jedynie przesuwa nieco akcenty. Zamiast zastanawiać się, kto jest prawdziwym przestępcą, po prostu przewracamy kolejne strony, świetnie się przy tym bawiąc. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z "jedynym słusznym" wydaniem, wzbogaconym o ilustracje niezrównanego Bohdana Butenki.

Nie potrafię odnaleźć już w sobie prawdziwie wakacyjnej atmosfery. Być może dwa tygodnie urlopu to za mało, a być może to wszystko już po prostu przeminęło wraz z moim dzieciństwem. Pozostaje książka, która, choć powstała ponad 50 lat temu, jest jakoś powiązana z moimi lipcami i sierpniami przełomu lat 80. i 90. Do tej listy mogę wszakże dopisać sierpień 2012 roku i zapewne jakąkolwiek inną datę również. Wakacje z duchami to książka, która najwyraźniej nie przynależy do żadnego konkretnego przedziału czasowego, a którą bezwzględnie należy przeczytać, by choć na chwilę wrócić do magicznych chwil dzieciństwa. Dorosłych czytelników, którzy w przeszłości zetknęli się z prozą Bahdaja, zapewne nie muszę przekonywać. Gorąco polecam zatem lekturę Wakacji z duchami przede wszystkim młodszym czytelnikom. Niech i oni za jakieś dwadzieścia lat przekonają się, jak cudowny jest powrót do tej książki.


Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz