sobota, 30 lipca 2016

Cobra (1986)


Gry towarzyszące filmowemu hitowi nie są oczywiście wymysłem ostatnich lat – zabieg ten stał się popularny już w pierwszej połowie lat 80., a jednym z pierwszych wzorcowych przykładów tego typu produkcji jest Ghostbusters firmy Activision z 1984 roku. Jednakże chyba każdy fan C-64 zgodzi się z twierdzeniem, iż firmą, która od razu przychodzi na myśl, gdy mowa jest o takich grach, jest Ocean. W drugiej połowie lat 80. i na początku następnej dekady wydali – lekko licząc – 25 gier opartych na filmach, najczęściej kultowym dziś kinie akcji. Rezultat tych starań bywał różny. Od produkcji mogących konkurować o miano jednych z lepszych gier na C-64 (np. Platoon) do gier kompletnie nieudanych, będących próbą żerowania na znanym tytule i zdobycia łatwego zarobku. Cobra, oparta na filmowym hicie z Sylvestrem Stallone, przynależy raczej do drugiej z tych kategorii, choć nie jest to produkcja zupełnie bezwartościowa.

Grę można zaliczyć do bardzo popularnych choćby na automatach tytułach, łączących cechy strzelanki i platformówki. Trzy poziomy (obszar miejski, obszar wiejski, fabryka) luźno oparto o fabułę filmu, a zadaniem gracza jest zapewnienie bezpieczeństwa modelce Ingrid, porwanej przez bandziorów Nocnego Rzeźnika. W praktyce polega to na skakaniu po platformach i strzelaniu do wszystkiego, co się... wróć. Nie do wszystkiego, gdyż co jakiś czas na arenę wkracza nobliwie odziany cywil (ewentualnie – elegancka kobieta), uszkodzenie których powoduje spadek energii bohatera. Tę wyraża stopniowo zanikający symbol hamburgera widoczny w dolnej części ekranu. Tam znajdziemy też informację o liczbie pozostałych żyć, zdobyczy punktowej a także stanie amunicji. Rozpoczynamy z gołymi rękami, szybko jednak udaje się zdobyć nóż, później można napotkać jeszcze broń palną a także granaty. Oprócz standardowych, strzelających do nas przeciwników, możemy napotkać jeszcze ganiającego z gigantyczną siekierą Nocnego Rzeźnika, taranującego nas motocyklistę oraz kobietę z wózkiem wypełnionym materiałem wybuchowym (tę przeszkodę można wyeliminować jedynie granatami). Cywile oraz dwaj ostatni przeciwnicy występują jedynie na najniższym poziomie platform, rozsądnie więc trzymać się wyższych warstw i oszczędzić sobie wielu kłopotów.

To wszystko może całkiem nieźle wyglądać "na papierze", jednakże rzeczywistość już tak różowa nie jest. Przyjemność płynącą z gry skutecznie niszczą kiepskie sterowanie oraz frustrujące sytuacje, w których gracz nie ma żadnych szans na ominięcie przeszkody i tym samym traci życie. Tak jest choćby na samym początku gry, w którym kompletnie nieuzbrojony bohater wpada na motocyklistę, nie mając możliwości uskoczenia na wyższą platformę. A gdy mamy "szczęście", na kilku pierwszych metrach Cobra zalicza zabójcze combo w postaci jednośladowca i wybuchającego wózka. I zanim uda nam się dotrzeć do platform i noża, dwa życia stracone. Jeśli dysponujemy sporym zapasem cierpliwości (bądź wersją z wbudowaną nieśmiertelnością) nietrudno też zauważyć, iż autorom zabrakło inwencji na rozwój gry czy choćby urozmaicenie przeciwników. Mamy więc trzy poziomy, różniące się tak naprawdę tylko i wyłącznie grafiką. Zaś całe uratowanie Ingrid sprowadza się do tego, że pod koniec poziomu kobieta pojawia się obok Cobry.

Wielka szkoda, że nie przyłożono się bardziej do tej gry (może wystarczyłoby nieco ją przetestować przed wydaniem?), gdyż nawet przy tych wszystkich błędach Cobra potrafi wciągnąć. Zwłaszcza, że wykonanie, jak na 1986 rok, jest naprawdę bardzo dobre. O ile można przyczepić się do momentami słabo czytelnej i dość monotonnej grafiki, o tyle muzyka (oparta na filmowym temacie Skyline Sylvestra Levaya) autorstwa Bena Daglisha to po prostu klasyczny temat z epoki 8 bitów. Nie będę przekonywać, że warto w Cobrę zagrać – choć spróbować zmierzyć się niebotycznym poziomem trudności zawsze można - z pewnością jednak trzeba oprawy dźwiękowej gry posłuchać. Bo właśnie głównie tej dla muzyki warto Cobrę odpalić.


Firma: Ocean
Rok: 1986
Grafika: 65
Muzyka: 85
Grywalność: 42
Ogólnie: 52

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz