środa, 23 maja 2012

Niesamowity dwór (1969)

Po trzech powieściach z cyklu, w pewnym sensie do siebie podobnych, przyszła pora na pewne zmiany – tak sobie tłumaczę różnice pomiędzy Niesamowitym dworem a poprzednimi książkami o Panu Samochodziku. Jakie to różnice? Ano choćby taka, że akcja rozgrywa się nie latem,lecz późną jesienią. Brakuje też grupki harcerzy znanej z poprzednich trzech części. Inna jest też sytuacja zawiązująca akcję. Tym razem Pan Samochodzik odbywa podróż służbową nie w celu rozwiązania jakiejś zagadki, tylko – założenia muzeum w tytułowym dworze. Swoją drogą to właśnie od tej powieści przygody pana Tomasza uległy pewnej biurokratyzacji, a to za sprawą wprowadzenia postaci dyrektora Marczaka, zwierzchnika bohatera.

Może to wszystko brzmi mało zachęcająco, ale zgodnie z tytułem dwór, w którym bohaterowi przyszło pracować, jest niesamowity, więc nici ze spokojnej pracy kustosza. Mamy więc w książce historie o duchach, tajemniczych odwiedzinach w posiadłości i tak dalej. Nietrudno jednak dojść do wniosku, iż tak naprawdę ktoś stara się bohaterów wystraszyć lub też po prostu włamać się do budynku. Wciąż jednak pozostaje pytanie: po co? Jaką tajemnicę kryje w sobie dwór? W tej książce po raz pierwszy pojawia się Waldemar Batura, najsprytniejszy z rywali Pana Samochodzika i jednocześnie jego znajomy z czasów studenckich. To znakomita postać i dzięki jej wprowadzeniu zarówno Niesamowity dwór, jak i późniejsze pozycje z serii, wiele zyskały. Nieco infantylny wydaje mi się natomiast sprawdzony wątek politowania wobec Pana Samochodzika. Jedna z podwładnych, panna Wierzchoń, pogardza panem Tomaszem, jednocześnie wychwalając tajemniczego Pana Samochodzika, o którym sporo słyszała. Zaś detektywistyczne zapędy swojego świeżo upieczonego szefa traktuje jako przejawy manii prześladowczej. Cóż, przynajmniej nie można narzekać, iż bohater - jak to miało miejsce w Księdze strachów - słabo się stara. Papierowym bohaterem jest też Bigos, który w zamierzeniu miał być postacią komiczną. I jest, tylko że chyba... zbyt śmieszną, by być prawdziwą. To bohater, którego polubią przede wszystkim młodsi czytelnicy.

Generalnie odnoszę wrażenie, że ta książka powinna spodobać się właśnie młodszym miłośnikom książek. To oni przede wszystkim "kupią" tytułową niesamowitość, bez czego jednoznacznie pozytywny odbiór powieści jest jednak nieco utrudniony. Starszych, być może wyczekujących racjonalnego wytłumaczenia zachodzących w dworze zjawisk, te wszystkie niesamowite historie mogą nieco znużyć. Podsumowując - nowości rzeczywiście odświeżyły styl, tyle tylko, że zawiodła nieco fabuła.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz