środa, 23 maja 2012

Nowe przygody Pana Samochodzika (1970)

Tytuł tej powieści można uznać za mylący. Z nowościami mieliśmy do czynienia w poprzedniej części cyklu, tu natomiast należy mówić o pewnego rodzaju powrocie do korzeni, a jednocześnie – do wysokiej formy. Pan Samochodzik znów szuka zaginionych skarbów i – podobnie jak w Wyspie złoczyńców - udaje się nad wodę, tyle że tym razem nad Jeziorak. Ponownie też spotykamy harcerzy – niejakiego Baśkę, Krogulca, lecz także i Tella, który dorósł i został drużynowym. Nowe przygody Pana Samochodzika wiele zawdzięczają umieszczeniu akcji w okolicy jeziora – znów mamy do czynienia z tą specyficzną atmosferą, której namiastkę otrzymaliśmy chociażby we wspomnianej Wyspie złoczyńców". Jednakże pomimo tych podobieństw, obie książki wyraźnie się różnią - być może dlatego taki, a nie inny tytuł? Przede wszystkim w Nowych przygodach... poszukiwania skarbów jest bardzo niewiele. Czytamy głównie o wędkowaniu, o wojnie między harcerzami a bandą chuliganów czy też o tajemniczym Kapitanie Nemo. A jedyną poszukiwaną przez Pana Samochodzika rzeczą jest mapa z zaznaczonymi miejscami łowisk...

Takie rozwiązania fabularne można uznać za wadę, jednak powodują one, iż akcja jest bardziej różnorodna i tak naprawdę nie wiadomo, dokąd nas te wszystkie wydarzenia doprowadzą. To już drugi – obok atmosfery – plus tej książki. Być może najciekawsza jednak jest tu galeria postaci. Mamy irytującego "rycerza spinningu", pana Anatola, a także wymoczkowatego Wacka Krawacika, zwanego "księciem spinningu". Jest banda Czarnego Franka czy wreszcie tajemniczy Kapitan Nemo. Chociaż wydaje mi się, iż tożsamości tego ostatniego dość łatwo można się domyślić. Znacznie ciekawszą postacią okazuje się równie tajemniczy kaznodzieja–ornitolog.

Nie jest to, oczywiście, powieść pozbawiona wad. Postacie, choć interesujące, są jednak lekko przerysowane (chociaż nie w takim stopniu, jak Bigos z Niesamowitego dworu), wątek "społeczny", zbliżający powieść do twórczości Adama Bahdaja, a związany z Czarnym Frankiem, jest może ładny, lecz chyba trochę naiwny. Pomimo tych uchybień, a także braku typowej dla cyklu zagadki historycznej, dla mnie to i tak najlepsza książka z serii od czasów Pana Samochodzika i templariuszy.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz